Na miejsce starych i zrezygnowanych powstają nowe, ciekawe miejsca. Podczas resetujących spacerów po rynku szukam ciekawego miejsca, gdzie - wzorem Paulo Coelho - można by usiąść i pisać. Nie wiem, czy to miejsce nadaje się do pisania, i ile trzeba by wypić w międzyczasie, aby nasmarować dwie strony, ale trudno mi było zignorować ten przybytek. Na dłuższe posiedzenia się raczej nie nadaje; osobliwe oświetlenie kusi, ale miejsce przywołuje raczej wizję porannych posiedzeń i dyskusji o planach finansowych, niż wgłębianie się w inne światy.
Położenie wydaje się mniej romantyczne w dzień:
Ale ja coraz bardziej gustuje w takich przeszklonych przybytkach; ciekawe: jak wyglądałaby impreza, podglądana przez okolicznych mieszkańców.
Co tam, czas wrócić do starych klimatów, rynek i te sprawy.
Oprócz "Biznesa" knajpka "Pod Arkadami" była mi najbliższa. Arkady pozostały:
Ale w pobliżu pojawiło się to:
W każdym razie trzeba tam zajrzeć;)