mój rynek

mój rynek

Menu

Get your dropdown menu: profilki

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczny rynek - przymiarka.

        Po raz pierwszy, od bez mała dwunastu lat, rynek w Gliwicach powrócił do swojego starego stylu, plus bardzo pomysłowe budki i szopka. Królują ławeczki, ale jest ich trochę za mało - zimą to bez znaczenia, bardzo klimatowe latarnie, dające żółte światło, kojarzące się z opowieściami o Sherlocku Holmesie.
Nie ma tych strasznych piwnych ogródków.

       Pomysł z szopką jest bardzo udany, ale spodziewałem się czegoś większego: 


      Po co o tym pisać? Ano po to, ze rynek sprzed dwunastu lat kojarzy mi się z czasami, kiedy właśnie tam przeżywałem najlepsze przygody i ów klimat, może nieco sentymentalny, przywoływany jest zmianami, jakie są właśnie dokonywane. 
      W budkach można wypić grzańca za 7 złotych, mały kubeczek ale kusi, szczególnie zimą, ciekawe czy budki pozostaną na dłużej...



Zrobiłem zdjęcia moich ulubionych miejsc, gdzie umieszczam często bohaterów mojej powieści, Biznes Pub ma idealną lokalizację, a wielkie okno to gigantyczny plus dla znajdujących się tam klientów:


I na koniec inny bar, gdzie także, o wcześniejszych porach, lubiłem spotkać się z kimś:


    Ciekawe, czy prace nad uatrakcyjnieniem rynku nadal będę trwały. W zakamarkach czai się coraz więcej miejsc do opisania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz