Wiele z nich, po zastosowaniu odpowiednich
„procedur” ma przynieść efekt. Istnieją ku temu dowody w postaci konkretnych
faktów; istnieją także przesłanki, wzmacniające przekonanie – często także
przez presupozycję - iż „tak być musi, a nie inaczej” – i rzeczywiście tak
właśnie jest. Można to sprawdzić, co więcej: można podeprzeć daną tezę innymi
sprawdzalnymi tezami.
Vilfredo Pareto jest autorem zasady opisującej
pewien schemat zjawisk: 80% zasobów powodowane jest przez 20% obiektów. Wielu
zna tą zasadę w teorii. Mniej liczna grupa pamięta o niej. Pewnie jeszcze mniej liczba uświadamia sobie i stosuje ją. Jeżeli ktoś ją pojmie, to wkracza do
pewnego, na wyrost można by powiedzieć, hermetycznego grona.
William Ockham jest wiązany z inną zasadą,
mianowicie: wyjaśniając zjawiska należy dążyć do prostoty, wybierając takie,
które opierają się na najmniejszej liczbie założeń i pojęć.
Są to zasady uznane przez ludzkość; można je
udowodnić, choć większość nie byłaby zainteresowana dowodem tej pierwszej, nie
mówiąc już o głębszym filozofowaniu na temat drugiej. Pomijając analizę
niuansów drugiej zasady, a jedynie wspominając, iż: ludzie często nadużywają
zwrotu: „najprostsze rozwiązanie jest najlepsze” w konkretnej sytuacji, kierując
się własnym interesem, bez wiedzy: jak to wygląda z punktu widzenia innego
„gracza”, nie mówiąc już o głębszym zrozumieniu: iż Ockham, w gruncie rzeczy,
protestował przeciwko scholastyce i wprowadzaniu nowych pojęć, oraz chciał
podkreślić wagę kościoła, można zauważyć, że uznana teoria, wzmocniona we
wspólnej podświadomości przez przekonanie, że „wstąpiło się do elitarnego
klubu” znających powyższe prawo, prowadzi do określonych efektów.
Jeżeli zasada jest
uznawana powszechnie, i na dodatek stworzona oficjalnie przez autorytet, to
ogół nie będzie otwarty na jakiekolwiek sugestie, z których mogłoby wynikać, iż
istnieje inna: obejmująca (ramująca) tamtą jako zaledwie podzbiór – czyli
stojąca na wyższym poziomie, co implikuje, że
może się zdarzyć sytuacja, że wykluczy prawdziwość tej pierwszej.
Poprzez ramowanie rozumiemy: nadanie kontekstu znaczeniowego: szerszego,
lepszego, prawdziwszego etc., ze względu na który pierwsza zasada jest tylko
częścią tej drugiej. Można by rzec: „nic odkrywczego, przecież to, to…i jeszcze
to!”.
Natychmiast rodzi się
pytanie: jak daleko można posunąć się w owym ramowaniu, czy istnieją granice:
wyznaczone przez naturę, moralne, i kto ma o tym decydować? A może istniej
zasada, która także i ten dylemat mogłaby rozwiązać, i czy byłaby to zasada
ramująca inne zasady w swojej dziedzinie?
Ważniejsze pytanie to: czy
wszystko jest kwestią powiązań i ramowania? Nawet jeżeli nie to, czy nie jest
możliwe stwarzanie „systemów” wykorzystujących nie powiązane ze sobą teorie,
tak, aby funkcjonowały dla twórcy – oczywiście przy zastosowaniu praw
uniwersalnych; nikogo nie namawiam do rebelii.
Przez „system” będziemy rozumieć: powiązanie elementów, za pomocą trzech
możliwości:
a)
-------------à
b)
ß-------------
c)
ß----------à
Elementy
mogą stanowić zarówno uznane zasady, jak i części składowe tych zasad, a także
pojęcia ze wszelkich dziedzin życia, jakie tylko będą mi potrzebne i uznam za
słuszne zamieszczenie ich. Słowo „system” stosuję na własny użytek, posiłkując
się definicją, iż jest to: obiekt fizyczny lub abstrakcyjny, w którym można
wyodrębnić zespół lub zespoły elementów wzajemnie powiązanych w układy,
realizujących jako całość funkcję nadrzędną, lub zbiór takich funkcji. Jednak z
wyłączeniem sformułowania, iż: elementy przynależące do jednego systemu, nie
mogą jednocześnie stanowić elementów przynależnych do drugiego systemu.
Tak więc „system”
rozumiany w tym znaczeniu jest zbliżony do „metody”.
Czy można dowolnie tworzyć „po swojemu” system,
zapożyczać elementy? Zakładam, że tak. Jeżeli jest oparty na prawdziwych
zasadach, dowiedzionych i uznawanych naukowo, unika dyskusji: jak daleko można
się posunąć oraz wątpliwości, czy czyjś ewentualny zarzut co do sensu, czy też
słuszności istnienia systemu ma podstawy do rozważań.
System funkcjonuje poza argumentacją, ponieważ jest
złożony z elementów prawdziwych, pozytywnych; a jego założeniami są prawa
dążące do efektów uznawanych powszechnie na szczytne.
Jeżeli cel lub cele, dla mnie słuszne, korzystne i
pozytywne oraz szczytne są dla kogoś w czyimś mniemaniu szkodliwe, to
zakładam, że przekroczył jakieś prawo, co skutkuje „brzydotą” wyglądu, zdarzeń,
sytuacji etc.
Termin „nauka” od czego wziął się przysłówek
„naukowo” definiuje jako: wiedza, zwarty system, który łączy i porządkuje
rzeczy w sensowny sposób.
Nauka, w tym wypadku, jest powiązana ze sztuką.
Sztuka, jest bowiem metodą polegającą na naukowym poznaniu twórczej siły z jej
reakcjami.
Twórcza siła jest zasadniczą (rzeczą) w całym toku
rozważań, gdyż to do niej dążę, do jej uaktywnienia.
Tak więc: nauka
i sztuka będą: technikami, dzięki którym można dowieść prawdziwości
istnienia podstawowych praw i zastosować je.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz